Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wober z miasteczka Stettin/Szczecin. Mam przejechane 67526.71 kilometrów na szosie. Jeżdżę z prędkością średnią 28.04 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Pogoda w Szczecinie
free counters

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:2004.52 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:63:03
Średnia prędkość:30.52 km/h
Maksymalna prędkość:60.37 km/h
Suma podjazdów:8049 m
Maks. tętno maksymalne:186 (96 %)
Maks. tętno średnie:166 (86 %)
Suma kalorii:40085 kcal
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:95.45 km i 3h 19m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
0.00 km
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

X Maraton Gorzów - foto z dekoracji

Niedziela, 3 lipca 2011 · dodano: 03.07.2011 | Komentarze 8

Nic nie wylosowałem, roweru nie wygrałem czyli standard zachowany :)


Fotka przed wczorajszym startem. Niestety jakość słaba bo to zdjęcie zdjęcia :/
ps. ale kurtkę zainteresowani widzą :)

przed startem © wober


Przed rozdaniem nagród © wober


w końcu jakies pudło.... © wober


Całe zycie drugi :) © wober


wober na stadione po dekoracji :) © wober


Dane wyjazdu:
153.00 km
04:45 h 32.21 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

X Maraton Gorzów - deszcz, wiatr i kraksa

Sobota, 2 lipca 2011 · dodano: 02.07.2011 | Komentarze 19

Jak to mówią: "Nie ma zlej pogody na rower są tylko źle ubrani kolarze" :)
Prognozy sprawdziły się w 100%. Deszcz cały czas, wiatr 30km/h czyli wszystko co może odstraszyć....... leszczy :)
W podróży do Gorzowa mieliśmy zadecydować czy startujemy. Odebraliśmy numery startowe i siedzieliśmy w aucie jedząc śniadanie z Magdą. Wyścig zorganizowany na stadionie żużlowym Stali Gorzów który robi wrażenie ale linia startu w połączeniu z deszczem wyglądała jak błotne SPA :)
Jak na taką pogodę sporo osób. Decyzja zapadła przestało na chwilę padać, więc szykujemy sprzęt. Magda ruszała godzinę przede mną i jestem pełen podziwu że chciało się jej moknąć. W grupie miałem 3 osoby które zapowiadały się dobrze do pracy na całym dystansie. Już na starcie byłem tak mokry że wszystko mi było obojętne. Przygotowywałem się na ten maraton na dłuższy dystans tj 153km, od ponad 2 tygodni. Nie było wiec mowy o tym żeby odpuścić. Dzień wcześniej kupiłem kurtkę która sprawdziła się wyśmienicie. Początek lekki, grupa porwała się już na pierwszym podjeździe (był bardziej stromy i dłuższy niż te 14% w Trzebnicy). Zostałem sam z dwoma osobami o dziwo nie z tymi z którymi planowałem. Wiatr do siedemdziesiątego kilometra prosto w ryja. Przy prędkości wiatru 30km/h i deszczy nie była to przyjemność tylko walka z samym sobą. Na zjeździe uciekam kolegą. Chyba trochę poprawiłem ten element. Na rondzie zwalniam i przy zjeździe koło dostaje uślizgu i matka ziemia przytula mnie do siebie. Chłopacy dojeżdżają i jeden mało co na mnie nie wpada. Kostka z obrzękiem i krwawi przez dziurawą skarpetkę. Jakoś mam pecha z tym wywalaniem się. Chyba za bardzo chce pojechać z dobrym czasem. Zbieram się zakładam łańcuch, sprawdzam rower i w tym czasie mijają mnie chłopaki z którymi planowałem jechać. Niestety klamka dostała tak mocno że jest skrzywiona. Poprawiam ją i zaczynam gonić resztę. Licznik przestaje działać i od dwudziestego kilometra jadę na "czuja". Dobrze że chodzi puls to widzę jak się zajeżdżam goniąc grupę. Po około 10 km dochodzę do nich. Przez kolejne 10 nie daje żadnej zmiany. Widzieli że gonie to nie ma krzyku :)
Potem łapiemy dwóch chłopaków którzy jechali na początku ze mną. Grupa jedzie cała, mijając kolejnych zawodników. Jedni próbują trzymać się z tyłu bez pracy. Daje mocną zmianę na podjeździe i zostajemy w trzech. Jedzie się fatalnie. Wiatr dobija, woda chlapie po ryju. Zabieramy ze sobą dwóch chłopaków i do mety jedziemy w takim składzie. Na punkcie żywieniowym staje tylko z jednym kolegą bo w bidonach "susza". Gonimy potem pozostałych. Chłopaki tak pocisnęli że nie widac ich na horyzoncie a na PŻ byliśmy może z minutę. Doganiamy ich po 10 kilometrach na podjazdach. Końcówka z wiatrem bocznym. Tiry mijając nas z naprzeciwka powodują że latamy na boki jak pijani, takie podmuchy. Uciekam grupie przez metą i wjeżdżam po masie błotnej na stadion. W pełni szczesliwy że to juz koniec ufff.......


Wynik organizatora bo mój licznik nic nie wskazywał.
Czas: 04:45:32
Miejsce M2: 2
Miejsce Open: 8
Tak więc jutro po medal i jakis może pucharek :)

Zdjęć nie ma wkleję jutro po dekoracji. Cieszę się że w końcu coś się udało wykręcić tym bardziej że do zwycięzcy straciłem tylko 4 minuty. Może jak by nie gleba było by........"miszczostwo" :)

stadion Stali Gorzów.....miejsce startu © wober
Kategoria Szosa