Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wober z miasteczka Stettin/Szczecin. Mam przejechane 67526.71 kilometrów na szosie. Jeżdżę z prędkością średnią 28.04 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Pogoda w Szczecinie
free counters

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2010

Dystans całkowity:1157.76 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:33:47
Średnia prędkość:31.83 km/h
Maksymalna prędkość:82.72 km/h
Suma podjazdów:6935 m
Maks. tętno maksymalne:190 (98 %)
Maks. tętno średnie:168 (87 %)
Suma kalorii:24380 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:68.10 km i 2h 24m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
85.00 km
02:13 h 38.35 km/h:
Maks. pr.:58.22 km/h
Temperatura:13.0
HR max:183 ( 94%)
HR avg:168 ( 87%)
Podjazdy:453 m
Kalorie: 2442 kcal
Rower:

Puchar Polski w Maratonach Szosowych Świnoujście

Sobota, 25 września 2010 · dodano: 26.09.2010 | Komentarze 16

No dobra co tu będę owijał w bawełnę, tak jestem koksem i pewnie nie każdy o tym wiedział.
Nie wiedzieli o tym na bank ci co jechali ze mną w M2 ;P

No ale od początku, było to tak.....
Pobudka po 4 rano. Dobrze, że Świnoujście mam dosyć blisko ale tym samym na własnym podwórku bardziej zmotywowany liczyłem na dobry wynik. Tydzień w ogóle nie przepracowany. Dwa dni nie kręciłem żeby zregenerować się po Karpaczu a potem tylko trenażer bo pogoda była jak pod psem. Na szczęście nie trzeba było się przeprawiać promem żeby odebrać numery. Ogólnie organizacja mnie nie powaliła bo mając do czynienia z podejściem w Karpaczu to twierdze, że Świnoujście wypadło blado. Start w miejscu mało dostępnym dla "zwykłych" ludzi
choć specyfika tego miasta nie pozwala wystartować z centrum a szkoda.....
Nie było ze mną kolegów koksów i w sumie nie byłem pewien czy będzie z kim kręcić.
Okazało się że grupa była przyzwoita choć się napracowałem. Ruszyliśmy o 8:48 więc prawie jak w Karpaczu. Początek zachowawczy ale wiedziałem że jeśli chce mieć dobry wynik to trzeba gnać poprzednie grupy i ewentualnie odpoczywać na kole. Zabrałem się ostro do pracy i okazało się, że ekipa trochę pomoże. Tempo całego dystansu bardzo szybkie. Ciągniemy zmianami w 5 osób i doganiamy już w Międzyzdrojach dwie grupy które wystartowały przed nami a to dopiero dwunasty kilometr. Jest dobrze, samopoczucie fenomenalne i tempo w normie. Na podjazdach postanawiam nie odpuszczać i jechać na maxa żeby urwać kilka osób które zaczęły się wieźć z nami na kole bez zmian. Karpacz pomógł na pewno w jeździe po górkach i udaje nam się zostać w naszym startowym składzie. W sumie koledzy
z kategorii M4, M3 więc ciągniemy na zmiany. Wszyscy pracują choć jeden z kolegów strasznie ściemnia albo chce się powieść do mety naszym kosztem. Na połowie trasy nie wytrzymałem i puściłem mu wiązankę żeby zabrał się do roboty bo nie widzi nam się go do mety dowieźć. Kolega daje zmiany tak marne, że po jego zejściu ze zniany robię zaciąg i udaje się chłopaka zostawić kilkanaście metrów za nami i tak samotnie musi sobie pracować aż do mety. Stop dla ściemniaczy.
Na PK nawet nie stajemy ciągnę ostre zmiany. W Wolinie mijamy kolejne grupy i widzę że mamy doskonały czas.
Po wyjechaniu z Wolina wiatr w mordę i chłopaki trochę zamulają na zmianach. Dajemy krótsze zmiany aby nie spuszczać z tempa. Ostatnie 10 km jedziemy w większej grupie bo po drodze zabiera się kilka osób na koło. Jadąc końcówkę mam lekki kryzys bo ile to można chłopaków ciągnąć..... strzelam Taurynę i wraca moc.
Mijamy kolejne grupy i 1 km przed metą postanowiłem zaciągnąć dając swoją zmianę wykorzystuje to że nie jedzie nikt z naprzeciwka i odskakuje na lewo. Zabrali się ze mną czterej kolarze ale udaje mi się zafiniszować jako pierwszy.
Po przejechaniu mety patrzę na licznik średnia 39.07 i przeczuwam że może być dobrze :)
Okazuje się że jestem w M2 2/12 a w open 6/64. No w końcu jakieś pudło udało się zgarnąć.
Chłopaki z mojej grupy też medale w M4 i M3 :)
Jestem zadowolony że jak na pierwszy rok na szosie to idzie całkiem dobrze. Koniec sezonu w wyścigach uwieńczony znakomitym wynikiem. Teraz okres przejściowy i przygotowania do sezony 2011 żeby było jeszcze lepiej .....

ps. Dzięki Madzia za kolejne wsparcie techniczno-organizacyjne ;)

Dane z Licznika:
Dystans 87,26KM
Czas: 2:14:37
AVS Średni: 39.07
AVG Puls: 168

RESZTA ZDJĘĆ

Kilka fotek:
Medal © wober


Koks przed startem © wober


Medalista maratponu w Świnoujściu © wober
Kategoria Szosa, Maratony


Dane wyjazdu:
43.00 km
01:30 h 28.67 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Rozjazd po Maratonie

Sobota, 25 września 2010 · dodano: 26.09.2010 | Komentarze 3

Dziś po odbiorze medali pokręciłem z Magdą lekki rozjazd.
Szczecin, Chlebowo, Gardno (pętla), Chlebowo, Szczecin


Dane wyjazdu:
10.82 km
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Rozgrzewka Świnoujście

Sobota, 25 września 2010 · dodano: 26.09.2010 | Komentarze 0

Przed Maratonem.......


Dane wyjazdu:
78.22 km
02:30 h 31.29 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:177 ( 91%)
HR avg:144 ( 74%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1077 kcal
Rower:

Przed Świnoujściem

Środa, 22 września 2010 · dodano: 23.09.2010 | Komentarze 1

Trzeba było pokręcić trochę. Szkoda że w domu i na trenarzeże ale innego wyjscia nie bylo bo wstawac z rana jakoś nie specialnie sie chciało. Lekki rozruch po maratonie.
Kategoria Trenażer


Dane wyjazdu:
124.14 km
04:14 h 29.32 km/h:
Maks. pr.:82.72 km/h
Temperatura:10.0
HR max:185 ( 95%)
HR avg:161 ( 83%)
Podjazdy:2145 m
Kalorie: 4077 kcal
Rower:

Maraton szosowy Karpacz "Liczyrzepa"

Niedziela, 19 września 2010 · dodano: 19.09.2010 | Komentarze 5

No i wybiła godzina zero. Pobudka przed szóstą rano to lekkie nieporozumienie jak na zawdy na "miejscu". Organizator wymyślił sobie start o ósmej co nie pozwoliło uczestnikom na dłuższe spanie. Śniadanie mistrza i o 7:15 ruszyłem z Bartkiem na rozgrzewkę. Pora nie sprzyjała dobremu kręceniu. Chwilę przed startem dołącza do nas Mikołaj i razem czekamy na odliczanie. Ruszamy i odrazu tempo pod Orlinek jak dla mnie zabójcze. Grupka rusza mocno do połowy podjazdu trzymam się w środku. Mikołaj idzie jak burza i dogania czoło. Bartek przeskakuje przed Orlinkiem przede mnie ale widzę go w zasięgu wzroku. Pomyślałem że dogonię na zjeździe bo to mi ładnie wychodzi ;)
Na szczycie Orlinka przy próbie zmiany na "blat" spada mi łańcuch. Jakąś minutę mam w plecy i Bartek mi ucieka. Gonię na zjazdach (patrz Vmax) ale nie udaje mi się dogonić moich koksów. Szybko docieram do Sobieszowa w grupie. Staram się iść za ciosem z nadzieją, że dojdę kogoś znajomego. Większość trasy jadę z jednym kolegą (pzdr Piotruś) gdzie co rusz mijamy zawodników giga i tych co za ostro poszli na początku w mega. Jakoś w połowie drogi mijam Mikołaja który jak się okazało miał spotkanie z matką ziemią na około 25-30 km a trzymał się czołówki. Szkoda za rok im wklepiesz koksie ;)
Mikołaj rozmasowuje skurcze a ja gonię dalej. Na bufecie łapię szubko wodę bo po drodze zdążyłem zgubić bidon na zjeździe. Tragedii nie ma ale podjazdy są niemal co chwila. około 90-tewgo kilometra Piotrek mi odskakuje i dołacza do ekipy która goniliśmy. Ja odpuszczam. Widzę ich jeszcze na zjazdach ale tych coraz mniej i ciężko jest dojść. Biorę kolejnego żela i taurynę i jadę "swoje". Doganiam koło Jeleniej Góry chłopaków z giga i odpoczywam wioząc się na kole jakieś 7km. Myślę sobie: "Niezłe koksy na płaskim ciągnąć 55 a przecież czeka ich jeszcze raz Orlinek, Przesieka itp. Z grupy odskakuje 2 chłopaków więc zabieram się z nimi choć czuje, że kryzys przybywa. Od 112 km jadę sam.
Ulica Granitowa w Karpaczu na koniec dobija na maxa. Potem lekka górka zjazd i upragniona meta.

Maraton udany, jak na pierwszy start w górach to myślę, że jest ok. Wiadomo że przy moich 85kg nie jestem w stanie powalczyć na podjazdach gdzie puls był w granicach 175-180 ale na płaskich daje radę i odpoczywam umiejętnie. Zjazdy to mój duży plus. Za rok będzie tylko lepiej.

ps. Dzięki chłopakom (Bartek, Mikołaj) za kolejny fajny maraton i atmosferę i oczywiście "dziołchą" (Magda, Ola) za pomoc w wozie technicznym :)

Maraton kończę z czasem 4:15:31 niby 11/42 w M2 oraz 43/166 w open ze średnią 31.82 ale ja spisuje w danych moje wyniki z licznika
Może gdyby nie ten łańcuch było by lepiej jechać w mocnej grupie a nie gonić.....

Pokaż trasę GPS">PROFIL TRASY



Podjazd pod Orlinek z koksem Bartkiem :) © wober


Dane wyjazdu:
59.19 km
02:12 h 26.90 km/h:
Maks. pr.:68.87 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:911 m
Kalorie: kcal
Rower:

Karpacz, zabawa trwa

Czwartek, 16 września 2010 · dodano: 16.09.2010 | Komentarze 2

Dziś z Bartkiem uderzyliśmy początek trasy sobotniego maratonu. Spokojnie bez spinki. Brak rozgrzewki spowodował że się ostro zasapałem pod "Orlinek" ;)
Potem przejechaliśmy przez Zachłemie, Jelenią, Miłków, Kowary i przez ul. Granitową. Oznakowanie trasy już jest, piękny różowy kolor strzałek którego nie da się nie zauważyć :)
Ciekawie będzie to już pewne......

AVG CAD: 80


Dane wyjazdu:
40.09 km
02:01 h 19.88 km/h:
Maks. pr.:58.14 km/h
Temperatura:9.0
HR max:180 ( 93%)
HR avg:125 ( 64%)
Podjazdy:876 m
Kalorie: 1100 kcal
Rower:

Orlinek i początek trasy

Wtorek, 14 września 2010 · dodano: 14.09.2010 | Komentarze 2

Dziś rano objechaliśmy bez spinki (bynajmniej dla mnie ;)) kawałek trasy maratonu z Magdą. Początek podjazd pod "Orlinek" (jeszcze widać napisy z poprzednich edycji TDP). Potem już tylko zjazdy i hopki do Podgórzyna. Stamtąd Miłków i powrót na Karpacz. Magda jechała "swoje" a ja uderzyłem cały podjazd z Miłkowa pod Orlinek po raz drugi. Jednak daje w kość tym bardziej żę starałem sie jechać na twardszych przełożeniach ale końcówka dała wygrała ;). Zjazd po serpentynach z "górnego" Karpacza to fajna "faza" mijasz auta mając ponad pięć dych na liczniku......

ps. może jutro uda nam się objechać całe "mega" autem żeby zobaczyć newralgiczne miejsca. Trzeba podpowiedzieć chłopakom gdzie mają mi "spierdolić" ;)

ps2. rano bardzo zimno i wilgotność duża odczuwa się niższą temperaturę i na zjazdach było odczuć zdecydowanie niższą temperaturę myślę w granicach 5 stopni.
Kategoria Szosa


Dane wyjazdu:
121.54 km
03:18 h 36.83 km/h:
Maks. pr.:57.66 km/h
Temperatura:22.0
HR max:190 ( 98%)
HR avg:158 ( 81%)
Podjazdy:609 m
Kalorie: 3014 kcal
Rower:

Moc(no)

Niedziela, 12 września 2010 · dodano: 12.09.2010 | Komentarze 5

Dziś pojechałem z Piotrkiem poprzeszkadzać mu trochę w treningu. Było ostro i widać, że ma petardy w nogach. W sumie co się dziwić skoro jeździ w klubie i na naszym Szczecińskim podwórku jest rok w rok w ścisłej czołówce naszych maratonów MTB. Tym razem zgadaliśmy się u uderzyliśmy na szosę. Dla mnie tempo wyścigowe a ten "terminator" sobie trenował na górkach skakał jak szalony......może ja też kiedyś tak poskacze? Kto wie......

Trasa: Szczecin-Chojna-Szczecin

AVG CAD: 92
Kategoria Szosa


Dane wyjazdu:
87.12 km
02:44 h 31.87 km/h:
Maks. pr.:63.21 km/h
Temperatura:15.0
HR max:180 ( 93%)
HR avg:144 ( 74%)
Podjazdy:397 m
Kalorie: 1647 kcal
Rower:

Trening trwa

Piątek, 10 września 2010 · dodano: 10.09.2010 | Komentarze 2

Dziś trening na spokojnie. Byle pod górkę

AVG CAD: 88
Kategoria Szosa, Puszcza Bukowa


Dane wyjazdu:
92.22 km
02:49 h 32.74 km/h:
Maks. pr.:56.22 km/h
Temperatura:12.0
HR max:188 ( 97%)
HR avg:149 ( 77%)
Podjazdy:277 m
Kalorie: 2450 kcal
Rower:

Pochmurnie

Czwartek, 9 września 2010 · dodano: 09.09.2010 | Komentarze 6

No i się do pracy spóźniłem ;)
Tak mi się dobrze jechało że trochę się za daleko wypuściłem. Pobudka dziś planowo 5:40. Leciutkie śniadanie i przy okazji rzut okiem na "new.meteo" czy czasami nie wrócę zmoczony. Udało się dotrzeć do domu na "suchara" choć w drodze do roboty już dobrze padało. Rower idzie jak burza, trzeba tylko będzie przed wyjazdem kółka zrobić bo maja lekkie bicie.
Kategoria Szosa