Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wober z miasteczka Stettin/Szczecin. Mam przejechane 67526.71 kilometrów na szosie. Jeżdżę z prędkością średnią 28.04 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Pogoda w Szczecinie
free counters

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2010

Dystans całkowity:874.22 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:32:50
Średnia prędkość:26.63 km/h
Maksymalna prędkość:78.68 km/h
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:58.28 km i 2h 11m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
0.00 km
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Kontuzja trwa ......

Sobota, 31 lipca 2010 · dodano: 31.07.2010 | Komentarze 12

Strasznie..... pogoda jak na złość dopisuje, słoneczko codziennie świeci a ja od ponad tygodnia nie ruszam się z domu. Jak się okazało upadek nie dość że był bolesny to dodatkowo sprawy się skomplikowały.
Po wizycie w chirurga (noga trochę spuchła) dowiedziałem się po prześwietleniu że możliwe iż mam lekko naderwany mięsień. Przy wstawaniu czuje jak by mi nogę rozrywało :/
Ból jest silny i całość się "babra". Teraz żałuję że nóg nie ogoliłem ;)
Zażywam antybiotyki, biorę leki osłonowe i do tego zastrzyki w brzuch. Powiedziałbym, że jest grubaśnie .....
Myślę że jeszcze najmniej tydzień, dwa nim zacznę stopniowy rozruch. Szkoda bo ten sezon miał być wyjeżdżony na maxa.
Cykloza jest tak silna że czuję jak mnie rozrywa :(
Ja chce jeździć !!!!!!

Oto jak goją sie rany :

rana z prawdopodobnym zerwaniem mięśnia © wober01



ps. dobrze ze tak sie nie wyjebałem :
http://www.joemonster.org/filmy/26960/Wypadki_na_rowerach


Dane wyjazdu:
38.40 km
01:52 h 20.57 km/h:
Maks. pr.:67.11 km/h
Temperatura:31.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Karkonosze 2010 - Dzień czwarty + ostry wypadek

Czwartek, 22 lipca 2010 · dodano: 22.07.2010 | Komentarze 10

Dzień zapowiadał się wyjątkowo dobrze. Jako, że dziś wracaliśmy do domu i po tych 3 dniach podjazdów mieliśmy dosyć postanowiliśmy pojechać lajtowo do Harrachova zobaczyć tą słynną skocznię. Początek wyjątkowo marnie nam szedł
ośmiokilometrowy podjazd do Jakuszyc niby nie jest strony ale ta długość + zmęczenie powodowały że na licznikach widniała cyfra 16 (sponsor wycieczki :P). W Jakuszycach odbijamy w las aby ścieżka dotrzeć do miejsca wycieczki.
Tempo wzrasta ładne szutry i kręcimy ponad trzy dyszki. Lecimy po znakach do przejścia granicznego za którym rozpoczyna się zjazd po kamieniach. Co rusz zaskakują nas doły przez całą szerokość ścieżki. Tempo dobra jak na takie warunki.
Trener ucieka mi bo łapię awarię łańcucha (spada na zjeździe przez kamienie). Po chwili widzę już jego plecy :)
Robi się coraz bardziej hardcorowo z tymi dołkami jedziemy szybko lewą stroną omijając co się da.
No i okazuje się że nie wszystko się da ominąć. Trener łapie heble w momencie jak podbija mu koło na jednej z dziur. Ja niestety nie zdążyłem zareagować łapie rogiem od kierownicy gałąź i przy ponad trzech dychach ląduje całą lewą stroną na kamieniach. Straty w ludziach są ostre. Ledwo się podnoszę i po dojściu do siebie (jebitnie boli) szacuje straty. Noga cała we krwi + całe udo + łokieć + przedramię + obite z siniakami prawa noga.
Zjazd do Harrachova bardzo spokojny. Noga boli ale jestem dzielny (nie płakałem :)).
Ludzie dziwnie się na mnie patrzą jak by morderce zobaczyli. Gacie porwane ale na szczęście prócz rogów rower nie ucierpiał.
Dojeżdżamy na skocznię robimy fotkę i w pobliskim strumyku górskim opatruję ranę. Strasznie piecze......
Kupujemy w sklepie wodę abym mógł podczas jazdy zmywać lecącą krew.....
Normalnie horror, do tego powrót z podjazdem od Harrachova do Jakuszyc nie jest za miły. Na granicy kupujemy jeszcze picie i powrót już z górki. Bez kręcenia na licznikach ponad pięć dych. Na miejscu w kwaterze opatruję ranę myjąc się.....
Srurwysyń......two piecze strasznie. Osocze wydziela się z rany. Pakujemy manatki i przy upale ponad trzydziestostopniowym wracamy do domu ponad 6h.....
Wrażenia z wyjazdu bezcenne a panika matki po powrocie (przygotowała naleśniki) jeszcze bardziej zastanawia mnie ze chyba to za fajnie nie wygląda.......
Po za tym wyjazd udany gdyby nie ten dzisiejszy wypadek :(
Odpoczynek od roweru pewnie na dłuższy czas ........ ech

tylko tyle pokaże bo musiałbym być nago :) © wober


RESZTA ZDJĘĆ TUTAJ


Dane wyjazdu:
47.77 km
02:42 h 17.69 km/h:
Maks. pr.:78.68 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Karkonosze 2010 - Dzień trzeci

Środa, 21 lipca 2010 · dodano: 21.07.2010 | Komentarze 6

Przełęcz Karkonoska zdobyta !! :)
Respekt jest przed tą górką. Dobrze, że profil trasy zobaczyłem na powrocie bo pewnie bym coś wymyślił żeby
tamtędy nie jechać. Ze Szklarskiej wyjechaliśmy wcześniej żeby jeszcze dziś popołudniu odwiedzić basen w Libercu i Naturist Party :D
Początek trasy szutrowy, sporo kamieni, ale to nie blokowało naszych zapędów szosowych i trzymania dobrego tempa.
Szlakiem ER2 docieramy do punktu kulminacyjnego i zaczyna się walka z Przełęczą. Początek na spokojnie bez rwania,
na serpentynach zaczynają się poważniejsze podjazdy i zwiększa się nachylenie. Jedzie się o dziwo bardzo dobrze.
Mimo zmęczenia wczorajszym dniem kręcimy równo. Chwilkę na OW Chybotek zaczyna się pierwsza poważna próba. Średnim nachyleniem około 15% docieramy do szlabanu prowadzącego na szczyt.
Krótki odpoczynek na banana i żel energetyczny i zaczynamy wspinaczkę do schroniska "Odrodzenie".
Początek z nachyleniem 30% studzi zapały na mocny podjazd, czuje że to nie będzie wycieczka turystyczna :)
Jako, że ze mnie góral jak z .......... nie dokończę, to jedzie się dobrze. Napisy na drodze strasznie budują napięcie
i wywołują uśmiech na buzi, teksty ciągną się aż do Granicy Parku Narodowego. Tam już jedzie się już nudno, na szczęście turyści nas dopingują albo wkurwiają krzycząc "tempo, panowie tempo" nic tylko się zamienić z nimi i kazać podjeżdżać ale na przyjemności to oni muszą sobie dopiero zasłużyć :P
Nachylenie stopniowo ustaje i mamy lekkie wypłaszczenie gdzie można odpocząć i nabrać oddechu.
Ostatnie 2000m robi cholerne wrażenie. Nachylenie ponad 17%, na tym odcinku przewyższenie to aż 250m :)
No ale jak jesteśmy już tak blisko to nie wrócimy, przecież jak nie my to kto?
Docieramy w końcu na sam szczyt. Przełęcz vs KOXY 0:1 :)
Wycieczka opatrzona mottem: "Albo kalectwo, albo zwycięstwo".
W schronisku jemy naleśniki odpoczywamy i powrót tą samą drogą. Przyznam że przy prędkościach ponad 70km/h z tej góry to
gacie prawie pełne. Tym bardziej ten kto był widział ile tam dziur i nierówności a plecak to miałem na głowie :)
Droga do Przesieki kręcę swojego dzisiejszego maxa, a potem szutrami do domu gdzie trener po takim podjeździe podkręca
tempo i sporo czasu trzymamy około 30km/h. Już nie mogłem, ale żeby się nie śmiał to trzymałem tempo ale mięśnie
paliły nieźle. Szybko lądujemy w Szklarskiej i teraz czas na wypad na basen......
Polecam ten podjazd wszystkim koxom :)

ps. na szosie pewnie by mi przełożeń zabrakło ale kurcze muszę kiedyś tam wrócić na szosie :)

foteczki:

Przełęcz Karkonoska profil trasy © wober01


Widoki przed podjazdami © wober01


prawie finisz :) © wober01


takie oto widoczki © wober01


tak to wygladało z góry :P © wober


Dane wyjazdu:
57.03 km
03:36 h 15.84 km/h:
Maks. pr.:69.19 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Karkonosze 2010 - Dzień drugi

Wtorek, 20 lipca 2010 · dodano: 20.07.2010 | Komentarze 5

Na początku zapraszam do obejrzenia hymnu wycieczki

HYMN WYCIECZKI

Kolejny dzień, kolejne wrażenia. Dziś wyruszyliśmy na podbój górek około 12.
Początek trasy podobny do wczorajszego w kierunku Jakuszyc skąd podjechaliśmy czerwonym szkalkiem spory podjazd,
który rekompensował długiiii zjazd a to lubimy najbardziej. Docieramy do Schroniska "Orle" gdzie robimy
szybki postój na rowerowego banana. Ze schroniska kierujemy się zielonym szlakiem do przejścia w Jizerce.
Ten odcinek mega techniczny korzenie, kamienie, pełne gacie :D
Robimy na przejściu kilka zdjęć górskiego potoku i wracamy na "Halę Izerską" drogoą ER2.
Jeszcze nie wiedziałem co nas czeka, trener nakazał kierunek w stronę "Polany Izerskiej".
Zjazd zawodowy piękny asfalcik tylko się trener musiał pierdolnąc i nie zauważyć zakrętu i mało co
zjeżdzalibyśmy stokiem narciarskim :D a tak ładnie kręciliśmy. Zjazdy w górach szybko się kończą i rozpoczął
się podjazd na "Stóg Izerski" (1108 m.n.p.m), początkowo lajtowy ale z biegiem czasu nachylewnie wzrastało
ostatni kilometr pod schronisko to niezła walka, ale daliśmy radę. Jak nie my to kto?? :)
Robimy odpoczynek na pozbieranie płuc hahaha i powrót z podjazdem na Łącznik (1066 m.n.p.m),
skąd "drogą telefoniczną" zjeżdzamy znowu na "Polanę Izerską". Szybki wgląd w mapę i trener wpada na jak się
okazało szatański pomysł jechać czwerwonym szlakiem do rozdroża po kopą (998 m.n.p.m).
Straszny kawałek normalnie mogę nazwać to bagnami, prędkość spadła strasznie kręcimy żeby tylko się nie
wypierdolić w tym błocie i korzeniach. Niestety nie udało się jak zaliczyłem OTB a trener kąpiele błotne :D
Przyroda vs Koxy 2:0 :D
Dalej czeka nas najdłuższy podjazd dzisiejszej wycieczki na "Sine Skałki" (1112 m.n.p.m).
Tutaj zachowałem się jak na szosowca przystało i jak wczoraj Contador tak ja dziś
Tomkowi po tym jak spada mu łańcuch i zyskuje pseudomin "el magazynierro" :D
Koxiarz górski szybko mnie dogania, pewnie strzelił w kolano żebym nie widział ;>
Podjazd ostry jak na moje zerowe umiejetności i braki w technice to nawet jestem zadowolony że na tych
kamieniach sie nie wywaliłem. Chwilka na odspaniecie i ruszamy w stronę Kopalni Kwarcu "Stanisław".
Fajnie miejsce, super widoki. Pstrykamy zdjęcia i robimy nawrót do domu niebieskim szlakiem.
Dzień udany, nogi bolą mimo że dystans nie za duży ale górki takie że czuje się wyjebany jak zając na Wielkanoc :)
Jutro Przełęcz karkonowska i finisz na Odrodzeniu. Jak nie napisze to znaczy że miałem zawał :)
Czuj czuwaj ......

ps. dzisiejszy wyjazd sponsoruje cyfra uwielbiana przez grono fazetów 69 czyli Vmax :D
Laska z wyciągu nam fotki klepała chyba zazdraszczała :P

Fotoreportaż :D

koxy w drodze na Orle © wober01


reklama, bez nas centrumrowerowe nie istnieje © wober01


el magazynierro w akcji © wober01


Stóg Izerski tam podjeżdzamy © wober01


Laski robią nam zdjęciua tacy macho © wober01


żelek z byłka pobija bułke z bananem małysza :D © wober01


Kopalnia Kwarcu Stanisław © wober01




ps. reszta fotek jak wróce i bedzie normalny internet a nie Oranżada :D


Dane wyjazdu:
29.11 km
01:34 h 18.58 km/h:
Maks. pr.:52.50 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Karkonosze 2010 - Dzień pierwszy

Poniedziałek, 19 lipca 2010 · dodano: 19.07.2010 | Komentarze 11

No i w końcu się doczekaliśmy :)
Wyjazd ze Szczecina po 4:00. Z pakowaniem nie było problemów, wszystko weszło jak ta lala.
Droga spokojna, ruch znikomy i dobrze bo chcieliśmy być jak najszybciej na miejscu.
Zrobiliśmy tylko jeden krótki postój na Shellu i już po 10:30 byliśmy na miejscu.
Trochę się pomęczyliśmy ze znalezieniem kwatery ale widoki po drodze napawały optymizmem i bynajmniej u mnie
budziły respekt. Po przybyciu na miejsce i zakwaterowaniu, złożeniu rowerów oraz wtachaniu bagaży uderzyliśmy
na "miasto" w celu komsumpcji jakiegoś śniadania bo na Shellu tylko wkórwiliśmy żoądki hot-dogiem.
Samo miasto dupy nie urywa ale przyznać trzeba że górek pełno. Nawet do domu rozjazdu nie zrobimy bo mamy
pod sporą górkę......
Dziś trener zadeydował, że robimy lekkie zwiedzanie okolicy i jak się okazało jeździliśmy sporo czarnym szlakiem.
Góry budzą respekt ale wiem że to dopiero przedsmak dnia jutrzejszego i nie mówiać o "odrodzeniu".

Kilka słit fotek :D

trener, przewodnik, kierowca :) © wober01


słit fotka na bikestatsa © wober01


jest kox jest impreza © wober01


stettin bike team © wober01



KONKURS DLA NAJLEPSZYCH
ODPOWIEDZ NA PYTANIE CO NIE PASUJE DO ZESTAWU PRAWDZIWEGO KOXA ZAŁĄCZONEGO NA ZDJĘCIU


co nie pasuje do suplementów?? © wober01


Dane wyjazdu:
55.14 km
01:45 h 31.51 km/h:
Maks. pr.:55.12 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Podwójny gaz...

Niedziela, 18 lipca 2010 · dodano: 18.07.2010 | Komentarze 2

nie, nie, to nie znaczy że wykryto u mnie EPO (za dobrze się chowam :P). Jako że wczoraj żegnaliśmy Bartka ze świata ludzi szczęśliwych to trzeba było wypocić procenty. Zawsze po jakimś pijaństwie lubię mocno się spocić i od razu człowiek lepiej się czuje. Na początek podjechałem Panoramę i płuca były już na plecach, potem dobitka w dobrym tempie z Podjuch do Kołowa. Po wyjeździe z lasu w Dobropolu walka z wiatrem która czasami przegrywałem. Sporo aut na odcinku do Gardna. Z Radziszewa z wiatrem w plecy co bardzo ułatwiło jazdę i spowodowało że rozjazd był przyjemniejszy :)

ps. teraz czas na zakupy, smarowanie łańcucha i pakowanie.
JUTRO SZKLARSKA !!!
Kategoria Szosa


Dane wyjazdu:
41.10 km
01:19 h 31.22 km/h:
Maks. pr.:42.12 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Szybko

Sobota, 17 lipca 2010 · dodano: 17.07.2010 | Komentarze 0

Dziś z powodu wieczornego pijaństwa na kawalerskim zrobiłem nawrót w Gardnie i wróciłem tą samą droga przez Chlebowo, Radziszewo i Podjuchy....


ps. Bartku już ci współczujemy......<rotfl>
Kategoria Szosa


Dane wyjazdu:
81.12 km
02:53 h 28.13 km/h:
Maks. pr.:75.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Wycieczka

Piątek, 16 lipca 2010 · dodano: 16.07.2010 | Komentarze 0

Tak mozna nazwać dzisiejszy wypad. Ni to trening, ni to męczarnia. Od tak sobie pojechaliśmy przez Gardno, Stare Czarnowo do Żelewa zobaczyć na jakieś miejsce do popluskania i powrót przez Dobropole. Bez spinania się, bez zaciągów, ale z przystankami na picie i wodne lody po 0,55zł :)
Taka o wycieczka z rozjazdem.

ps. start o 11 i nieźle smażyło :)
Kategoria Szosa


Dane wyjazdu:
51.22 km
01:37 h 31.68 km/h:
Maks. pr.:58.12 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Standard

Czwartek, 15 lipca 2010 · dodano: 15.07.2010 | Komentarze 0

Jako że dziś nie było planów do ........ yhm yhm i trener poszedł pić to zostało mi samemu pokonać dzielnie znudzona trase przed Puszczę :)
Sporo w lesie ludzi i aut na jeziorko. Od Glinnej strasznie raziło słoneczko na szczęście zmieniłem szkła na ciemne i jakoś poszło.
Od dziś urlop więc jeżdżenia będzie co niemiara i nie tylko jeżdżenia ;)
Kategoria Szosa


Dane wyjazdu:
51.11 km
01:27 h 35.25 km/h:
Maks. pr.:47.43 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Moc!!

Wtorek, 13 lipca 2010 · dodano: 13.07.2010 | Komentarze 10

No w końcu słońce postanowiło nasz oszczędzić. Nie można było przepuścić takiej okazji i pokręcić. Wybrałem się z "Tomkiem Gajowym" na szosę. Tempo od początku bardzo mocne mimo, że mieliśmy jechać początki lżej. Uderzyliśmy na Gryfino-Wełtyń-Gardno-Chlebowo-Radziszewo-Dom.
To ostatnie podrygi na szosie bo już od poniedziału czeka na nas SZKLARSKA!!! :D
Kategoria Szosa