Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wober z miasteczka Stettin/Szczecin. Mam przejechane 67526.71 kilometrów na szosie. Jeżdżę z prędkością średnią 28.04 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Pogoda w Szczecinie
free counters

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
124.14 km
04:14 h 29.32 km/h:
Maks. pr.:82.72 km/h
Temperatura:10.0
HR max:185 ( 95%)
HR avg:161 ( 83%)
Podjazdy:2145 m
Kalorie: 4077 kcal
Rower:

Maraton szosowy Karpacz "Liczyrzepa"

Niedziela, 19 września 2010 · dodano: 19.09.2010 | Komentarze 5

No i wybiła godzina zero. Pobudka przed szóstą rano to lekkie nieporozumienie jak na zawdy na "miejscu". Organizator wymyślił sobie start o ósmej co nie pozwoliło uczestnikom na dłuższe spanie. Śniadanie mistrza i o 7:15 ruszyłem z Bartkiem na rozgrzewkę. Pora nie sprzyjała dobremu kręceniu. Chwilę przed startem dołącza do nas Mikołaj i razem czekamy na odliczanie. Ruszamy i odrazu tempo pod Orlinek jak dla mnie zabójcze. Grupka rusza mocno do połowy podjazdu trzymam się w środku. Mikołaj idzie jak burza i dogania czoło. Bartek przeskakuje przed Orlinkiem przede mnie ale widzę go w zasięgu wzroku. Pomyślałem że dogonię na zjeździe bo to mi ładnie wychodzi ;)
Na szczycie Orlinka przy próbie zmiany na "blat" spada mi łańcuch. Jakąś minutę mam w plecy i Bartek mi ucieka. Gonię na zjazdach (patrz Vmax) ale nie udaje mi się dogonić moich koksów. Szybko docieram do Sobieszowa w grupie. Staram się iść za ciosem z nadzieją, że dojdę kogoś znajomego. Większość trasy jadę z jednym kolegą (pzdr Piotruś) gdzie co rusz mijamy zawodników giga i tych co za ostro poszli na początku w mega. Jakoś w połowie drogi mijam Mikołaja który jak się okazało miał spotkanie z matką ziemią na około 25-30 km a trzymał się czołówki. Szkoda za rok im wklepiesz koksie ;)
Mikołaj rozmasowuje skurcze a ja gonię dalej. Na bufecie łapię szubko wodę bo po drodze zdążyłem zgubić bidon na zjeździe. Tragedii nie ma ale podjazdy są niemal co chwila. około 90-tewgo kilometra Piotrek mi odskakuje i dołacza do ekipy która goniliśmy. Ja odpuszczam. Widzę ich jeszcze na zjazdach ale tych coraz mniej i ciężko jest dojść. Biorę kolejnego żela i taurynę i jadę "swoje". Doganiam koło Jeleniej Góry chłopaków z giga i odpoczywam wioząc się na kole jakieś 7km. Myślę sobie: "Niezłe koksy na płaskim ciągnąć 55 a przecież czeka ich jeszcze raz Orlinek, Przesieka itp. Z grupy odskakuje 2 chłopaków więc zabieram się z nimi choć czuje, że kryzys przybywa. Od 112 km jadę sam.
Ulica Granitowa w Karpaczu na koniec dobija na maxa. Potem lekka górka zjazd i upragniona meta.

Maraton udany, jak na pierwszy start w górach to myślę, że jest ok. Wiadomo że przy moich 85kg nie jestem w stanie powalczyć na podjazdach gdzie puls był w granicach 175-180 ale na płaskich daje radę i odpoczywam umiejętnie. Zjazdy to mój duży plus. Za rok będzie tylko lepiej.

ps. Dzięki chłopakom (Bartek, Mikołaj) za kolejny fajny maraton i atmosferę i oczywiście "dziołchą" (Magda, Ola) za pomoc w wozie technicznym :)

Maraton kończę z czasem 4:15:31 niby 11/42 w M2 oraz 43/166 w open ze średnią 31.82 ale ja spisuje w danych moje wyniki z licznika
Może gdyby nie ten łańcuch było by lepiej jechać w mocnej grupie a nie gonić.....

">PROFIL TRASY



Podjazd pod Orlinek z koksem Bartkiem :) © wober



Komentarze
bartek9007
| 12:25 sobota, 25 września 2010 | linkuj gratulacje dobry start ;) mozna powiedziec ze byles jak andy slcheck w TdF ;p jemu tez spadl lancuch pod gore i przegral z contadorem caly wyscig ;p

vmax bardzo ładny - waga robi swoje ;p jak przytyjesz to i 90km/h pojdziesz, mi braklo raz 0,98 km/h, jakbym mial szose... ;p

pzdr koksie
wober
| 18:08 poniedziałek, 20 września 2010 | linkuj Mikołaj ale to tylko przez to że leżałeś. Podciągnąć moje 86kg pod górkę to jest ostra zadyszka ale źle nie było. W zimę może zgubię trochę kg marzy mi się waga z 75-77 kg :D

moly - nie ma mnie na liście bo jakiś błąd się pojawił w wynikach. Na liście na maratonie byłem zaraz za Bartkiem (2min straty), napisałem @ do organizatora i czekam na odpowiedz ;)
Virenque
| 21:19 niedziela, 19 września 2010 | linkuj No i widzisz, wygrałeś nawet ze mną ;)
Oj będę wspominał ten wyścig długo, mój rower, dziurawe ciuchy i szlify też :D
Do zobaczenia na następnym maratonie, zajmiemy z Bartkiem całe podium !! :)
moly
| 17:49 niedziela, 19 września 2010 | linkuj Gratulacje!!
Dlaczego nie ma Cię na liście wyników? Zdalnie już się martwiliśmy, że zaspałeś ;)
kfiatek13m
| 16:59 niedziela, 19 września 2010 | linkuj Nie ma za co Romeczku :) Jazda po trasie jako ekipa techniczna - bezcenne :) Mam nadzieję, że Ola miło wspomina jazdę ze mną, choć w niektórych momentach była chyba wystraszona. Ale musiałyśmy dotrzymać tempa najlepszym :) I uchwycić to na zdjęciach.

Bardzo ładny wynik Mistrzu :D Naprawdę. Jak na pierwszy maraton w górach to rewelacja! Zresztą widziałam, jak trenowałeś i zasłużyłeś na to. Teraz jeszcze pudło w Świnoujściu :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!