Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wober z miasteczka Stettin/Szczecin. Mam przejechane 67526.71 kilometrów na szosie. Jeżdżę z prędkością średnią 28.04 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Pogoda w Szczecinie
free counters

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
108.00 km
03:46 h 28.67 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Setka z rana jak....

Niedziela, 25 kwietnia 2010 · dodano: 25.04.2010 | Komentarze 5

... śmietana.
Wczoraj po burzliwej dyskusji z bratem okazało się że odpuszcza jazdę. Ja nie mogę sobie na to pozwolić po prostu choroba cyklozy jest nie uleczalna. Położyłem się po 22 (co w sobotę jest u mnie wręcz wstydem:)). Nastawiłem się na setkę z rana bo niestety od lutego podjąłem walkę na podyplomówce i co dwa tygodnie trzeba sobie radzić z lenistwem i wstawać rano na rower bo kilometry się same nie nakręcą.
Pobudka o 6 rano i szybkie, lekkie śniadanie. Chwilę po 7 startuję w stronę Płoni. Mimo słońca temperatura jak jesienią zaledwie 4 stopnie a ja jadę bez ochraniaczy na buty i trochę marznę. Po dojechaniu do Płoni kieruję się na Pyrzyce i ten odcinek jest najgorszy, wiatr w mordę i jazda tylko w dolnym chwycie oraz walka psychologiczna czy nie odbijać w Starym Czarnowie żeby tylko nie wiało :)
Motywacja silniejsza mijam Stare Czarnowo i nie ma wyjścia muszę jechać założona trasą. Wiatr wzmaga się na odcinkach nie zalesionych. Jest strasznie cieżko jeszcze po ostatnim wyjeździe z tomkiem gdzie ostro kręciliśmy. Czuję w nogach ten krótki wypad. W końcu docieram do Pyrzyc. Miasto śpi, przemykam szybko i o dziwo odcinek od Szczecina nie obfituje w pojazdy mechaniczne i tirówki :)
W Pyrzycach odbijam na Krajnik.

Pyrzyce witają © wober


Wiatr ustaje jedzie sie lżej i szybciej. Po kilku kilometrach docieram do małej miejscowości Łozice i pstrykam fotkę przed kościółkiem który fajnie wygląda opleciony słońcem mimo że zdjęcie tego nie oddaje.

Kościółek :) © wober


Kolejny punkt wyprawy to Banie ale zanim tam dotarłem mijałem budowę drogi ekspresowej Szczecin-Gorzów (oj będzie można cisnąć :))

Szczecin-Gorzów © wober


cd. © wober


Docieram w końcu do miejscowości Banie które jeszcze się nie obudziły. Słychać tylko ujadanie psów które latają po wioskach spuszczone i czyhają na rowerzystów.
Na szczęście nie mam z żadnym z nich przyjemności wyścigów :)

Banie © wober


Banie kościółek © wober


Z miejscowości Banie kieruję się na Gryfino. Mijam w miejscowości Pniewo kominy z Dolnej Odry (to tam niedawno stała się tragedia, wybuch zabił jedną osobe a 7 zostało rannych budynek doszczętnie znikł a w pobliskich powypadały okna).
Kręci się bardzo dobrze, wiaterek ustał, psów brak nic tylko kręcić.

Dolna Odra © wober


Docieram do Gryfina i przez miasto żeby nie tracić tempa kręcę na czerwonych światłach, ruch znikomy dlatego sobie na to pozwoliłem. W Daleszewie słychac również ujadanie psów i jeden startuje w moja stronę. Adrenalina wzrasta i ciągle się zastanawiam skąd powstaje ta ukryta moc w nogach która pozwala mi uciec przed tym bydlakiem. Powiesiłbym za jaja właściciela tego kundla.....
Dalsza droga moja bez przygód. Docieram do domu przed domową pobudką.....

ps. Ciekawe jak tam koxy na maratonie Gryfa :)
Kategoria Szosa



Komentarze
wober
| 17:46 poniedziałek, 26 kwietnia 2010 | linkuj vanilka133 poczekam, poczekam. Widzę ze też kręcisz dobrze....korbą :)
vanilka133 | 16:18 poniedziałek, 26 kwietnia 2010 | linkuj Ale jak Ty będziesz z taką średnią jechał to ja nie wiem czy Cię dogonię:D
wober
| 21:33 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj vanilka133 Stare Czarnowo mijałem około 7:30 to ty pisałaś odp u siebie na blogu :)
możliwe że do Gryfina też w innym czasie dotarłaś.... jeszcze Ciebie spotkam ;]
vanilka133 | 17:32 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Ja naprawdę nie wiem czemu na Ciebie nie wpadłam w Starym Czarnowie albo gdzieś pod Gryfinem.A dorga na Pyrzyce pod wiatr to koszmarrrrrr...Pozdr
WrocNam
| 12:51 niedziela, 25 kwietnia 2010 | linkuj Rzeczywiście, ujadający pies za tylnym kołem wyzwala nieodkryte pokłady mocy. ;-) Dzisiaj też to przeżyłem - z 25 km/h w ciągu czterech obrotów blatu miałem prawie 45.
Pozdrawiam i życzę mniej spotkań z psami.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!