Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wober z miasteczka Stettin/Szczecin. Mam przejechane 67526.71 kilometrów na szosie. Jeżdżę z prędkością średnią 28.04 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Pogoda w Szczecinie
free counters

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
150.69 km
04:21 h 34.64 km/h:
Maks. pr.:61.10 km/h
Temperatura:25.0
HR max:183 ( 95%)
HR avg:157 ( 81%)
Podjazdy:803 m
Kalorie: 2749 kcal

Wyścig# 02 - Pętla Drawska

Sobota, 15 czerwca 2013 · dodano: 16.06.2013 | Komentarze 10

Kolejny wyścig za mną. Choszczno ma fajną pętle i tu trzeba pojechać. Po losowaniu grup sceptycznie byłem nastawiony ale trzeba było pojechać bo to i blisko i zapowiadało się znowu fajne ściganie i spotkanie z chłopakami.

Z rana po spotkaniu wszystkich "szczecińskich koksów" sporo czasu pożartowaliśmy, pośmialiśmy się. Popstrykały się fotki. Fajna atmosfera którą uwielbiam. Nastawiony byłem na mocny początek bo sprzyjał wiatr i modliłem się żeby złapać Michała który startował 3 minuty przede mną. PO starcie nawet nie patrzyłem na auto które nas miało wyprowadzać tylko strzeliłem na maxa. Udało się załapać mi na koło jednemu zawodnikowi. W sumie pomyślałem nie gubie go tylko wykorzystam do dojechania do grupy. Dawał zmiany po 1 kilometr bo przekazałem mu, że jadę wszystko żeby dorwać grupę przed. Mijaliśmy trochę słabszych osób i po 55 minutach czasówki łapiemy grupę z Michałem. Ufffff.......

Jedziemy w kilka osób. Zmiany rożne. Raz szybciej raz wolniej. Świerzbi mnie noga żeby jechać mocniej żeby wykorzystać jazdę z wiatrem. Wiemy wszyscy, że powrót będzie straszny. Jakoś nikt nie chce jechać. Jeden chłopak mówi jedzmy razem będzie łatwiej pod wiatr. No cóż sam nie pojadę. Trzymam tempo grupy. Mijamy kolejnych kolarzy. Zamiast gazować na maxa przy mijanych osobach jedziemy tym samym tempem. Ludzie sie dołączają, odpadają. Jakoś za Kaliszem łapiemy Marcina. Jego grupa podłącza sie pod nas. Zaczyna sie czarowanie i obijanie. Mimo, że jedziemy z wiatrem ciągle jadę na przedzie lub w pobliżu żeby ciągnąc mocniej aby nie tracić czasu. Przed Łobzem mijamy Grześka, który złapał gumę. Od razu przypomina mi się Trzebnica :/

Po nawrocie czeka nas walka pod wiatr. Nikt nie chce zmieniać. Michał rzuca "kurwami" :)
Zmieniamy tylko max w 4 osoby a jedzie z 15-ście. Na górkach zaciągam grupa się rwie ale zaraz dociąga. Mają siłę spawać ale ciągnąc to nie ma kto. Robimy tak kilka razy. Nadal to samo. Dużo szarpania, darcia mordy. Nikt nie reaguję. My jedziemy i się męczymy a jak schodzimy ze zmiany to się okazuje że grupa jedzie 26km/h :)
Przez punkt szybko przejeżdżamy tankując bidony. Koło Ińska doganiamy Michała z Piły. Mówi, że ma bombę ale daje z nami.
Postanawiam jechać ile mogę bo czasu szkoda. Wiem, że zapłacę za to pierwszą godziną mocnej jazdy i pracą ciągłą na przedzie. Potem już tylko walka. Na 7 kilometrów przed metą łapie mnie skurcz na podjeździe. Staram się utrzymać w grupie ale noga boli. Zrzucam na mała tarcze i kręcę kadencją żeby rozjechać "chama".
Udaje się to ale grupa odjechała. Na płaskim idę mocniej i doganiam tych którzy odpadli bo grupa przyśpieszyła. Udało się dogonić 5-ciu kolarzy,

Start super, organizacja super, trasa super.
Rok temu jadąc w 3 osoby zrobiłem czas o ponad 6 minut lepszy. Za rok może uda się poprawić.
Dzięki chłopaki za fajnie spędzony czas :)

ps. jakie sposoby macie jeszcze na kurcze bo już nie mam pomysłu. Jem, pije na trasie. Biorę magnez, dodatkowo na wyścigu tabletki co 1h na kurcze i kupa....

Wynik:
M3 - 5/28
OPEN: 15/135



Komentarze
maccacus
| 19:42 wtorek, 18 czerwca 2013 | linkuj Gratulacje Romek! :)
Virenque
| 09:49 poniedziałek, 17 czerwca 2013 | linkuj Rada na skurcze tylko jedna - trenuj więcej ;) Mi pomaga Magneslife, ale za dużo nie można, bo to z kolei prowadzi do "sraczki" :)
barblasz
| 09:40 poniedziałek, 17 czerwca 2013 | linkuj graty Romano miło było spotkać , ja osobiście nigdy nie miałem skurczy ale jak zacząłem w tym roku trochę mocniej pomykać to dziady pojawiają po około 2 h , ale jak przeciwdziałać to myślałem że ty mi powiesz:)
James77
| 07:09 poniedziałek, 17 czerwca 2013 | linkuj Tak coś czułem, że to Ty mnie mijasz kiedy pompowałem koło...
Spieszyłem się i nawet szkoda było mi sekundy na rozpoznanie twarzy.
Ja goniłem Michała a Ty mnie. Fajny wynik, graty. :)
Virenque
| 05:34 poniedziałek, 17 czerwca 2013 | linkuj Jak tak czytam opis tych co się wozili to jakbym widział moją grupkę z Choszczna rok temu :)
Graty Romek, następny start to już będzie pudełko.
Bodi-removed
| 05:17 poniedziałek, 17 czerwca 2013 | linkuj Graty Romek,walczyłeś ale jak napisałeś nie wszyscy chcą walczyć.
Danielo
| 22:03 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj Emocjonująca relacja, aż się noga podrywała, ale bez skurczy ;)
Gdyby grupa była to pewnie pudło, graty Roman.
saren86
| 21:03 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj Mam podobnie... praktycznie na każdym maratonie łapią te kurcze. Raz mocniej, raz mniej, ale na każdym. Teraz łapały mnie już od 30 kilometra do samego końca (na szczęście jakoś się udawało je opanowywać), mimo, że już od tygodnia nie piłem kawy i łykałem magnez. Więc wiele chyba się na to nie poradzi ;)
miszad
| 20:06 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj Romek, sorry za odjazd na końcu, ale ja do Ciebie i tak miałem w zdrowo w plecy i Tobie było rybka ;-)) Bombę miałem na maksa po 25 km samotnej jazdy pod wiatr. Ale spa za Twoimi i Michała plecami dobrze mi zrobiło i na koniec zrobiliśmy we czwórkę fajną akcję z rantem. Ja chyba jestem uzależniony od Twojego towarzystwa na maratonie: Gorzów, Łobez dwa razy i Choszczno. Dzięki za wspólną jazdę i do następnego ścigania.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!